Bez Stawarza gol bramkarza. Wysoka wygrana na zakończenie rundy
Ostatni mecz w rundzie jesiennej i pierwszy bez trenera na ławce. Przed spotkaniem z Piastem sami nie wiedzieliśmy jakiego wyniku możemy się spodziewać. Faworytem na pewno nie była Tuszymka.
Po wyrównanych pierwszych dziesięciu minutach meczu przewagę zaczęli osiągać goście. Piast próbował zaskoczyć naszą obronę jak największą ilością prostopadłych podań, które w większości okazywały się zbyt mocne i padały łupem Tomczyka. Dwa z nich znalazły w końcu adresata, ale napastnik z Wadowic przegrał pojedynki sam na sam z naszym bramkarzem.
Pierwsze jakiekolwiek zagrożenie w polu karnym Piasta to przejęcie piłki przez Skowrona, którego w ostatniej chwili ubiegł bramkarz gości. Po tej sytuacji Tuszymka zaczęła stwarzać sobie kolejne dobre okazje. Jedną z nich zmarnował Iras, kiedy po odbiciu futbolówki od obrońcy Piasta dopadł do niej na 6. metrze, ale został zablokowany. W tej sytuacji zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby wycofanie piłki na szesnasty metr, gdzie stał zupełnie niepilnowany R. Darłak. Następne godne odnotowania próby to strzały Robsona zza pola karnego. Jedno z uderzeń pod poprzeczkę zdołał w ostatniej chwili wybić na rzut rożny bramkarz, drugie okazało się minimalnie niecelne.
Piast w końcówce pierwszej połowy skontrował nasz zespół dwukrotnie po wybiciu piłki, gdy wykonywaliśmy rzut rożny. Kolejną stuprocentową sytuację zmarnował znowu wadowicki napastnik, który wyszedł sam na sam z Tomczykiem. Wydawało się, żegracz Piasta wpakuje piłkę obok leżącego już bramkarza LKSu i już nic nie uchroni naszego zespołu od straty bramki. Wtedy jak spod ziemi przy napastniku pojawił się W. Kulik, a jego ofiarna interwencja na wślizgu zapobiegła utracie gola. Była to kluczowa akcja pierwszej połowy, dzięki której mogliśmy schodzić do przerwy z wynikiem bezbramkowym.
W szatni mobilizowaliśmy się do bardziej zdeterminowanej gry, chcąc jak najlepiej zagrać ostatnie 45. minut w tym roku.
Już dwie minuty po rozpoczęciu drugiej części gry piłkę z linii bramkowej wybijał obrońca Piasta. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego złe piąstkowanie bramkarza gości próbował wykorzystać Skowron, ale jego strzał odbił stojący przy słupku gracz z Wadowic.
Pierwsza bramka padła 240 sekund później. Ponownie po centrze spod chorągiewki niezbyt dobrze zachował się bramkarz z Wadowic. Piłkę na siedemnastym metrze przejął Robert Darłak i natychmiast oddał strzał w kierunku bramki. Futbolówka zmieniła tor lotu po odbiciu się od próbującego blokować uderzenie obrońcy i wpadła "za kołnierz" zupełnie zaskoczonemu bramkarzowi Piasta.
Po objęciu prowadzenia gospodarze zaczęli coraz śmielej atakować bramkę rywala. Doskonałą okazję zmarnował Skowron - po podaniu od Darłaka bardzo dobrze przyjął i obrócił się z piłką, ale strzał był już zdecydowanie gorszy. Okazja do rehabilitacji nadeszła w 61. minucie. Ta sama para przeprowadziła niemal identyczną akcję - tym razem zakończoną sukcesem. Pojedynek oko w oko z golkiperem Piasta wygrał Skowron, strzelając między nogami tego pierwszego i podwyższając prowadzenie do różnicy dwóch bramek.
Kibice, którzy przyszli na stadion w Tuszymie mogli zacząć zastanawiać się czy przypadkiem ktoś nie zapomniał wyłączyć przycisku "Replay" na pilocie Tuszymki. 67 minuta to kolejne ksero wyżej opisanych akcji. Asystę Darłaka postanowił skopiować Rusin, a Skowron znów wyszedł na zupełnie czystą pozycję. Żeby wnieść trochę urozmaicenia i nie zanudzić kibiców - Iras minął bramkarza i z najbliższej odległości wpakował piłkę do pustej bramki.
Tuszymska nawałnica trwała dalej. Na kwadrans przed końcem meczu przekonaliśmy się, że prezes klubu ma nosa nie tylko do interesów. Wpuszczony na boisko Bogacz już w pierwszej swojej akcji dał się sfaulować w polu karnym i sędzia zmuszony był wskazać na wapno. Z dala od linii szesnastki trzymał się Skowron, a do piłki podszedł Mazur. W ostatniej chwili nastąpiła jednak zmiana decyzji i egzekucji rzutu karnego podjął się inny Bartek - bramkarz Tuszymki. Pojedynek vis-a-vis wygrał Tomczyk oddając perfekcyjny strzał w boczną siatkę.
Po straceniu czwartej bramki goście zmienili swój styl gry i przeszli na ustawienie z trójką obrońców. W końcówce spotkania gra toczyła się na połowie Tuszymki. Piast stworzył sobie jeszcze kilka dobrych okazji do zdobycia gola, ale zaporą nie do pokonania był bezbłędny Tomczyk, któremu pomagał jeszcze słupek.
Tuszymka Tuszyma po bardzo dobrej i skutecznej grze w drugiej połowie wygrała więc aż 4:0 z wyżej notowanym rywalem i z bilansem 5-1-7 zajęła dziewiąte miejsce w tabeli po rundzie jesiennej.
Komentarze