Gol z górnej półki w debiucie Kukułki
W niedzielne przedpołudnie, punktualnie o godzinie 11:00 wystartował trzynastotygodniowy maraton mieleckiej A-klasy. Na linii startu pojawiły się zespoły Tuszymki Tuszyma oraz LKS Podleszany.
Tuszymka podejmowała trzeci zespół w tabeli i nie była w tym starciu faworytem.
Rundę rewanżową rozpoczęliśmy pod wodzą nowego trenera - Macieja Kukułki, wsparci podwójnym wzmocnieniem w postaci braci Bielańskich, którzy znaleźli się w wyjściowym składzie na mecz.
Początek spotkania to głównie walka w środkowej części boiska oraz próby prostopadłych podań w kierunku napastników. Bardzo dobrze w ataku prezentował się przesunięty do linii ofensywnej Łukasz Wilaszek, który napsuł sporo krwi obrońcom gości, a każdą piłkę znajdującą się minimalnie poza jego zasięgiem komentował pod nosem używając najpopularniejszego polskiego słowa...
Goście starali się odpowiadać atakami ze skrzydeł, gdzie na szczęście ich akcje szybko kasowali boczni obrońcy Tuszymki. Co prawda w 10 minucie piłka znalazła się w bramce gospodarzy, ale sędzie słusznie dopatrzył się spalonego i nakazał rozpoczęcie gry od rzutu wolnego.
Tuszymka objęła prowadzenie już w 14 minucie gry. Z rzutu rożnego idealną piłkę posłał Wojciech Kulik, najwyżej wyskoczył do niej młodszy z braci Darłaków i potężnym strzałem głową umieścił ją w siatce. Bramkarz gości nie zdążył nawet zareagować, a w trosce o jego zdrowie wskazanym byłoby schować swoje ambicje do kieszeni, zejść z linii strzału i nie próbować nawet dotykać piłki... Postąpił słusznie.
Po strzeleniu bramki gospodarze, zgodnie z polską myślą szkoleniową, cofnęli się, czekając na dobry moment do wyprowadzenia kontrataku... Wcześniej doczekaliśmy się jednak gwizdka sędziego i piłkarze powędrowali na przerwę do szatni.
Warto odnotować fakt, że w pierwszych 45 minutach arbiter pokazał zawodnikom Tuszymki aż trzy żółte kartki, z czego jedna... a może nawet dwie były tylko i wyłącznie wynikiem nadgorliwości pana w żółtym stroju.
Po zmianie stron obraz gry nie ulegał zmianie, a sytuacje podbramkowe można byłoby policzyć na palcach jednej ręki. Tuszymka broniła się bardzo dobrze, nie pozwalając gościom na znalezienie się w dobrej okazji do oddania jakiegokolwiek strzału. Pomysł przyjezdnych na grę ograniczał się do wymienienia kilku(nastu) podań pomiędzy obrońcami i zagrania długiej piłki w okolice pola karnego. Tam jednak swoją pracę perfekcyjnie wykonywała para stoperów Darłak - Kulik. W takiej dyspozycji jak dziś można byłoby ich spokojnie wysłać nad morze przeciwko oddziałom III Rzeszy w 1939 i mieć pewność, że Westerplatte nie skapituluje. Stoperzy otrzymali bardzo duże wsparcie od bocznych obrońców, a na pochwałę zasługuje debiutancki występ Mateusza Bielańskiego, którego gra dla napastników gości była jak borowanie bez znieczulenia - bardzo nieprzyjemna.
W końcówce meczu na boisku zrobiło się więcej miejsca dla ofensywnych zawodników Tuszymki. Niestety żadna ze stworzonych sytuacji nie zakończyła się bramką na 2:0, choć najbliżej podwyższenia wyniku był młodszy z braci Bielańskich. Bartek stanął oko w oko z bramkarzem gości - niestety jego strzał zatrzymał się po zewnętrznej stronie siatki.
Ostatnie minuty wyglądały tak jakby piłka parzyła naszych zawodników, dlatego zapewniliśmy jej małe atrakcje pod chmurami i w kilku innych miejscach - najważniejsze, że nie w naszej bramce.
Tuszymka wygrała pod batutą nowego trenera z faworyzowanym zespołem Podleszan 1:0 i ma na swoim koncie 19 punktów. Zwycięstwo pozwoliło nam awansować na szóstą pozycję w tabeli, wyrównać bilans bramkowy (26:26) i oddalić się od strefy spadkowej już na 8 oczek. Warto dodać, że jest to drugie zwycięstwo z rzędu bez straconej bramki.
Komentarze